Zupełnie inny weekend (Weekend) reż. Andrew Haigh

Zupełnie inny weekend

Zupełnie inny weekend

On (Russel) spotyka jego (Glen) i spędzają razem weekend. Piją, ćpają, chodzą, siedzą, rozmawiają, uprawiają seks, poznają się lepiej. Russel ma nadzieję na wreszcie bardziej wartościowy związek, gdy okazuje się, że Glen boi się zaangażować, a w ogóle to po weekendzie wyjeżdża na dłużej za granicę…

Film zebrał entuzjastyczne recenzje i nagrody, za świetne aktorstwo, za niebanalne pokazanie związków gejowskich, rzadko goszczących w mainstreamie, i dialogi – dialogi były naprawdę niezłe. Sam film przypominał mi trochę „Przed wschodem słońca” i „Przed zachodem słońca”, z tym przypadkowym spotkaniem dwóch osób, które nagle poznają się w przyspieszonym tempie, bo mają nie za dużo czasu, i stają się sobie w pewien sposób bliskie. Z tą może różnicą, że tu mało co odbywało się tak zupełnie na trzeźwo. Czy naprawdę związek dwóch gejów bez dragów nie jest możliwy? Przecież to najlepszy sposób na utrwalanie przekonań, że związki homoseksualne to półświatek, a zamierzenia autorów były zapewne odwrotne.

„Weekend” nie epatuje nadmierną golizną czy wulgarnością, a mimo to kolega na przykład z trudem oglądał sceny męskiej bliskości, więc może panowie inaczej to odbierają. Dla mnie były one po prostu smutne, podszyte tęsknotą za drugą osobą, w obliczu nieuchronności rozstania, braku akceptacji otoczenia, bolesnych wspomnień z przeżytych wcześniej relacji. Jednak przyznam, że trochę dziwnie i nietypowo czułam się w kinie w otoczeniu męskich par i grup…

Ocena Joan: 7/10

Ocena Joan: 7/10

Ten wpis został opublikowany w kategorii Obejrzane 2012 i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *