Urodziłam się pewnej mroźnej nocy, trzydziestego ósmego dnia roku. W ascendencie znalazł się Skorpion (do dziś nie wiem, co to dokładnie znaczy, ale że żaden Francuz bez ascendentu nie poda swego znaku, to swój też sprawdziłam ;). Mym żywiołem jest powietrze (jak na Wodnika przystało), choć według innych wyznań metal, z pewną domieszką drewna :)
Imię Joanna dano mi po szlachetnej i odważnej Joannie d’Arc, a na imieniny obrałam sobie maj – najpiękniejszy miesiąc w roku… Jeśli ktoś chce zobaczyć jak zmieniałam się w ciągu minionych lat, zapraszam do Joan w obrazie :)
Jestem:
- Tygrysem – nie byłam wielką fanką kotów, do czasu przygarnięcia jednego biało-szaropręgowanego tygryska… Za to zawsze podobała mi się ich miękkość i precyzja ruchów, chodzenie własnymi ścieżkami i przytulność :)
- Topolą – zgadza się, całkiem wyrośniętą ;)
- Turkusem też jestem
- Trójką, ale też i Dwójką… hm. i Jedynką też? :D
- Wodnym Wołem (tybetańskim)
- Jemiołą (to niby kwiat??)
- Matką (tylko afrykańską)
- Kumbhą (wedyjską)
- hebrajską Resh (Głową)
No, to już wiecie o mnie wszystko ;)
Lubię:
- zapach kwitnącego ogrodu po majowej burzy
- brzęczenie pszczół w leniwe, słoneczne, ciepłe popołudnie pod jabłonią
- pustą plażę z drobnym skrzypiącym jak śnieg piaskiem, lekkim wiatrem od morza i ciepłem słońca od którego skóra w zgięciu łokcia pachnie latem
- widok zaśnieżonych gór z jakiegoś wysokiego szczytu, pracujące wyciągi, dobiegające z oddali odgłosy przejeżdżających narciarzy i słońce doładowujące akumulatory w zimową porę…
- pędzić potem z takiej góry…:) albo spokojnie trawersować sobie stoki i podziwiać mijane doliny…
- patrzeć w niebo na ogromne, padające tłumnie płatki śniegu
- magiczne miejsca w deszczu czy słońcu, o odpowiedniej dla nich porze
- dobre (najlepiej chrupiące ;) jedzonko w towarzystwie kogoś, komu to też sprawia przyjemność
- szarmanckich mężczyzn
- przytulać kogoś, kogo lubię (przytulać)
- tańczyć z kimś, kto nadaje i odbiera na podobnej częstotliwości (i słyszy tę samą muzykę..;)
- odkrywać, że nagle lubię lub umiem coś nowego
- przycinać drzewa :)
- literki lubię – czytać, pisać, porządkować, sprawdzać i układać ładnie. I nawet przecinki polubiłam i zagadki z nimi związane…
- przyglądać się ludziom we wstecznym lusterku samochodu, zwłaszcza parom, zgadując, kim są dla siebie, co ich łączy lub o czym i jak ze sobą rozmawiają
- uczucie wewnętrznego spokoju – czyż nie to jest szczęściem? :)
Nie lubię:
- skręcających w lewo
- jeżdżących 40km/h lewym pasem, gdy prawy wolny
- stojących w kinie nad swoim fotelem – tych, co to mieli pędzić do wyjścia (cóż ciekawego może być w napisach? :->), a tu nagle coś się dzieje i trzeba popatrzeć, zasłaniając paru osobom z tyłu najlepsze kawałki..
- wczesnego wstawania
- zimnych stóp, które nie chcą się rozgrzać
- zmroku o 16
- wchodzenia pod górę (góry zdecydowanie najbardziej lubię zwiedzać zimą – wyciągami w górę, deskami w dół ;)
- małych stworzeń z nogami (typu pająki, stonogi i paskudztwo latające)
- zielska (choć pracuję nad sobą w tym względzie i czynię znaczne postępy :)
- mycia i suszenia sałaty (na szczęście Francuzi wymyślili do tego suszarkę, a nasi producenci gotowe umyte i osuszone mieszanki sałatowe ;)