Zabójca mimo woli (Убийца поневоле) – Aleksandra Marinina

Zabójca mimo woli - Aleksandra Marinina

Zabójca mimo woli – Aleksandra Marinina

To kolejna z czytanych przeze mnie książek o Anastazji Kamieńskiej – majorze moskiewskiej milicji z połowy lat 1990. Ciągle nie udaje mi się poznawać ich w kolejności rozwoju bohaterki – niby stanowią odrębne całości, jednak w każdej są pewne nawiązania do poprzednich, autorce zdarza się zdradzić na przykład zakończenie lub istotne dla zagadki informacje.
No i sama Anastazja – zwana też Nastią, Nastką, Asią, Aśką czy Sasieńką – zmienia się z nieśmiałej analityczki kryminalnej w coraz bardziej świadomą swych możliwości i uroku dziewczynę. Na szczęście nie traci swego ironicznego poczucia humoru.

„Zabójca mimo woli” jest czwartym tomem z cyklu. Parę ich wydała „Polityka” z wydawnictwem W.A.B. w taniej serii kieszonkowych kryminałów pojawiających się latem i zimą. Tym razem Anastazja Pawłowna otrzymuje zlecenie przygotowania raportu na temat nierozwiązanych przez lata zbrodni. Jednocześnie jej przyrodni brat, z którym wcześniej prawie nie miała kontaktu, prosi ją o pomoc w nietypowej sprawie, dotyczącej dziewczyny, z którą zaczął się spotykać na boku.

Jak to u Marininy bywa, poznajemy całą gamę postaci, wyraźnie narysowanych, z ich życiorysami i motywami działania, składamy pomału układankę, a dzięki temu poznawaniu historii każdej z osób osobno wiemy więcej od głównej bohaterki – to nie ona zna wszystkie wątki i łaskawie zdradza je czytelnikowi, to my zgadujemy, kto jest kim, i patrzmy, jak ona na to wpadnie, uciekając się nawet do pomocy pewnego mafioza. Śledzimy śledzących, poznajemy mroczną tajemnicę sprzed lat, która zaważyła na życiu pewnej rodziny i dowiadujemy się, kto jest tytułowym zabójcą mimo woli.

Spotkałam się z porównaniem Marininy do Mankella – całkiem trafne, przynajmniej gdy weźmie się pod uwagę kontekst społeczny opisywanych spraw kryminalnych – wchodzącej w świat kapitalizmu Rosji, rosnącej przestępczości, korupcji, mafii, niedofinansowania organów ścigania. Łatwiej jednak przychodzi mi identyfikowanie się z Anastazją Kamieńską niż steranym życiem Kurtem Wallanderem. Zbrodnie też są mniej bestialskie niż te skandynawskie, co nadaje tym kryminałom więcej lekkości.

W książkach Marininy mam problem jedynie z jednoznacznym rozpoznawaniem postaci – a to z racji… wielości rosyjskich zdrobnień imion, zupełnie niepodobnych do naszych. Trochę się już przyzwyczaiłam, ale nadal nie jest dla mnie oczywiste, że taki na przykład Losza i Aleksiej to jedna i ta sama osoba ;). Ale tu i tak jest lepiej, niż było w bodajże „Ukradzionym śnie”, gdzie postaci ze swymi życiorysami i różnorodnymi kilkoma imionami naliczyłam ponad 20 – sporo jak na niewielki kryminał.

Ocena Joan: 7/10

Ocena Joan: 7/10

Ten wpis został opublikowany w kategorii Przeczytane 2013 i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *