Tysiąc wspaniałych słońc (A Thousand Splendid Suns) – Khaled Hosseini

Tysiąc wspaniałych słońc - Khaled Hosseini

Tysiąc wspaniałych słońc – Khaled Hosseini

Właściwie nie lubię tragicznych historii kobiet z różnych stron świata, spętanych kulturą, polityką lub religią, ani nie miałam ochoty na powieść z wojną w tle. Czemu więc? Ponieważ spodobał mi się tytuł (no proszę, kolejny „tysiąc” w tytule ;) i zachęciły wysokie oceny licznego grona książkowych fanów. Zaczęłam lekturę bez czytania, o czym dokładnie jest, bez psucia sobie wszystkiego niespodziewanego. To właśnie wszystkim rozważającym tę pozycję sugeruję zrobić – z unikaniem opisów z okładek włącznie!

Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytana książka pochłonęła mnie tak, żebym zarwała dla niej noc. Przy „Tysiącu wspaniałych słońc” zarwałam bodaj trzy, ostatnim razem przerywając z rozsądku koło czwartej nad ranem (końcówkę zostawiając sobie na śniadanie ;), bo ciągle sobie mówiłam „tylko jeszcze jeden mały rozdzialik, żeby zobaczyć, co dalej”… A i zasnąć po tym nie zawsze było łatwo.

Tak wysoką ocenę daję za to wciągnięcie w inny świat, przybliżenie go, przedstawienie w skrócie ponad 30-letniej najnowszej historii Afganistanu i jego stolicy Kabulu z punktu widzenia kobiet. Opowiedzianej barwnie, z wyraźnie nakreślonymi postaciami, idealnej wręcz na adaptację filmową. Uproszczeniem byłoby nazywać „Tysiąc…” czytadłem dla kobiet tylko dlatego, że jest w nim miejsce na miłość szeroko rozumianą, nie zawsze od razu oczywistą – ale czy bez niej bohaterowie mogliby mieć jakąkolwiek nadzieję i poczucie sensu życia?

Nie chcę opowiadać treści, bo fabuła ma zasadnicze znaczenie. Gdyby się zastanowić „na chłodno”, wiele jej elementów można przewidzieć, ale Hosseini gra na emocjach i z przyjemnością dałam się mu prowadzić. Tę umiejętność też doceniam. Punkcik w dół za zapowiedzi dalszych wydarzeń w stylu: „nie miała go już nigdy zobaczyć” czy „ponownie miała to zrobić za x lat” – bardzo tego w książkach nie lubię.

Czytając, nie mogłam się oprzeć porównaniom z recenzowanym tu niedawno „Nothing to Envy” – bardziej niż z wszystkimi innymi historiami z życia kobiet w świecie arabskim. Bo czyż obie książki nie opisują tylko różnie ukierunkowanych systemów zniewolenia? W obu krajach ludzie cierpią z powodu ekstremistów u władzy i nie widać końca tego, w co się zaplątali. A skoro nie mogą uciec, to próbują normalnie żyć. Czy można ocenić, który z tych systemów jest gorszy lub który ma szansę szybciej upaść?

Na pewno sięgnę jeszcze po „Chłopca z latawcem” – drugiej z książek Hosseiniego, o której jak na razie wiem tylko tyle, że tym razem jest o chłopcu, honorze i również Afganistanie. Biorę w ciemno. Za jakiś czas, by nie porównywać za bardzo do tej.

PS Ale grafika na okładce, z tymi za dużymi butami na obcasie, nijak mi do zawartości nie pasuje.

Ocena Joan: 9/10

Ocena Joan: 9/10

Ten wpis został opublikowany w kategorii Przeczytane 2012 i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Tysiąc wspaniałych słońc (A Thousand Splendid Suns) – Khaled Hosseini

  1. Wojtek R. pisze:

    Piękna książka, nie pamiętam czy była kiedyś podobna , która wywołała we mnie tyle emocji, którą chwilami odkładałem aby się uspokoić. Ciekawa to mało , warta przeczytania, choć nie czytałem jej po polsku myślę iż nasz przekład będzie równie dobry jak hiszpański. Tego samego autora – ” Chłopiec z latawcem ” Miłej lektury .

    • joan pisze:

      Dziękuję za komentarz, nie sądziłam, że ktoś tu jeszcze trafia :) „Chłopca..” w końcu wtedy nie przeczytałam, ale leży na półce i czeka, podobnie jak jeszcze jedna książka Hosseiniego. Pozdrawiam serdecznie :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *