Trzech panów w łódce (nie licząc psa) – Three Men in a Boat (To Say Nothing of the Dog) – Jerome K. Jerome

Trzech panów w łódce (nie licząc psa) - Jerome K. Jerome

Trzech panów w łódce (nie licząc psa) – Jerome K. Jerome

W poszukiwaniu odwołań w „Nie licząc psa” i przyczyn popularności pierwowzoru sięgnęłam do Jerome’a K. Jerome’a. Wspominane odwołania są, ale że u Willis zaznaczone były dość wyraźnie, więc nie trzeba było specjalnie szukać, co najwyżej poczytać, jak wyglądało spotkanie z łabędziami czy efekt akcji „uważaj na dziób”. Montmorency jest znacznie bardziej wredny od uroczego i mądrego Cyryla, ale w opowieści Jerome’a pojawia się też kot! (zupełne przeciwieństwo księżniczki Ardżumand). I rządzi! Scena jego spotkania z Montmorency’m należy do moich ulubionych.

Dla Jerome’a wyprawa w górę Tamizy, pierwotnie planowana jako przyczynek do napisania swego rodzaju przewodnika ciekawych miejsc leżących wzdłuż rzeki, staje się jedynie osnową łączącą różne wspominki, dygresje, anegdoty z życia jego samego, jego kompanów, bliskich, czy wreszcie inne zasłyszane lub zaobserwowane w otoczeniu. Ironii i złośliwości mu nie brakuje, a wszystko wypowiadane jest z całą powagą. To zestawienie „kamienna twarz” vs. „wyobrażenie jak to naprawdę wyglądało” bawiło mnie najbardziej. Jak w spotkaniu z właścicielem pewnych desek, z których autor zrobił sobie tratwę. Oszczędzę cytatu, byście mogli się nim sami delektować.

A, to również z „Trzech panów w łódce…” pochodzi słynne rozważanie o pracy zaczynające się od słów: „Lubię pracę. Praca mnie fascynuje. Potrafię godzinami siedzieć i przyglądać się jej”. Bardzo trafne. Warto też poczytać, czemu nie opłaca się wyruszać w krótkie podróże morskie lub pocieszyć, że nie jest się jedynym mającym niemal wszystkie choroby, o których się czyta (rzepki bym jednak nie wykluczyła ;).

Trzech panów w łódce - mapa wycieczki - oprac. Grzegorz Bednarczyk (Wikipedia)

Trzech panów w łódce – mapa wycieczki – oprac. Grzegorz Bednarczyk (Wikipedia)

Niemal wyglądałam, czy Jerome wspomina jakiś moment, do którego mogłaby się Willis wpasować ze swoim spotkaniem. A po lekturze przeanalizowałam oba opisy, w którym mogło mieć miejsce potencjalne minięcie w górze rzeki, popatrzyłam na powyższą mapę. U Connie Willis Terence i Ned z profesorem Peddickiem, Cyrylem i kotką minęli śluzę w Clifton „do południa” (płynąc w dół rzeki), po czym minęli Clifton Hampden, a dopiero za nim spotkali trzech panów w łódce. W takim razie pani Willis się nie popisała, bo trzech panów, płynąc w górę rzeki, „o wpół do ósmej miało już za sobą śluzę w Clifton” – nie mogli się więc spotkać! (chyba że uznamy wczesny ranek za „do południa”). Co więcej – Ned krzyczał, by uważali na łabędzie, a spotkanie z nimi miało już miejsce wcześniej… No, ale to już można przypisać jego znajomości lektury, jak na gościa z 2054 roku i tak niezłej.

Jednym „Trzech panów w łódce…” różni się od „Nie licząc psa” – można do niej wracać wielokrotnie i w dowolnym momencie, nie zaburzając żadnego kontinuum i odkrywając na nowo przeoczone perełki.

Ocena Joan: 7/10

Ocena Joan: 7/10

Ten wpis został opublikowany w kategorii Przeczytane 2012 i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *