„Lala” Jacek Dehnel – recenzja książki

"Lala" Jacek Dehnel

„Lala” Jacek Dehnel

Nazwisko Jacka Dehnela obiło mi się wcześniej o uszy, choć w kontekście tłumaczeń (m.in. najnowszego tłumaczenia „Wielkiego Gatsby’ego”). Zdziwił młody wiek autora (rocznik 1980) i zaintrygował Paszport „Polityki” otrzymany w wieku 26 lat. Na okładce przykuło uwagę zdjęcie dziewczynki (tytułowej Lali – babci autora) z dorobionymi czerwonymi kwiatami we włosach i niemal wypukłymi czerwonymi koralami.

„Lala” to biografia nietypowa, spisana przez opowieści babci, powtarzane wielokrotnie („znacie? znamy! no to posłuchajcie jeszcze raz”) różnym osobom, przy różnych okazjach… i Jacek Dehnel tak je zapisuje, prócz samej historii opisując, komu i w jakich okolicznościach jest opowiadana. A przecież słuchanie czegoś po raz n-ty też wymagało nie lada cierpliwości.

Babcia była postacią niezwykle barwną – piękną (jak lala, stąd jej domowy przydomek), wszechstronnie wykształconą, bystrą i inteligentną (choć sama twierdziła, że miała więcej szczęścia niż rozumu), odważną, prawą i szlachetną. Lala sięga do wspomnień o swoim własnym dziadku Leopoldzie Broklu, opowiada o losach jego, jego dzieci, sobie samej oraz już w mniejszym stopniu o kolejnym pokoleniu.

Same opowieści i anegdoty są zabawne, czasem zaskakujące i niewiarygodne, czasem pouczające lub wzruszające. Opisują rodowe dzieje na przestrzeni ponad stu lat, w różnych miastach, krajach, poznajemy kolejne rodzinne dwory i domy, kończąc na domu z bajkowym ogrodem w Gdańsku Oliwie. Spisane piękną polszczyzną, lekkim piórem, w niebywały sposób tworzące spójną, chronologiczną całość, mimo zebrania elementów opowiadanych różnym osobom w ciągu wielu lat.

Pięknym w „Lali” jest coś jeszcze – to pełna czułości i miłości więź, jaka się tworzy między Jackiem a babcią Lalą dzięki tym historiom, spędzanemu razem czasowi, przekazywanym mu umiejętnościom, zarażaniu wiedzą i dbałością o rozwój kulturalny. Stopniowo to Jacek lepiej niż babcia pamięta powtarzane historie… Towarzyszy jej w odchodzeniu, postępującej demencji, starości, w której coraz mniej przypomina dawną Lalę. Tak jak towarzyszył jej wcześniej, z tą samą wyrozumiałością i cierpliwością. I o tym też jest ta książka, o tworzeniu niezwykłej bliskości międzypokoleniowej, czasem nawet bliższej niż między pokoleniami bezpośrednio po sobie następującymi.

Helena Bieniecka była wspaniałą kobietą i miała wpływ na wychowanie równie jak ona wszechstronnie uzdolnionego i wykształconego wnuka, który tą biografią chciał zachować o niej pamięć, podzielić się z innymi swoją niezwykłą Babcią. Wszak, jak mawiał Kapuściński, „wspomnienie to jedyne, co ocalało, jedyne, co pozostaje z życia”. Gorąco polecam poznanie obojga, a do twórczości Jacka Dehnela na pewno jeszcze sięgnę.

PS. Przy niektórych lekturach rysuję drzewa genealogiczne, by się nie pogubić w nazwiskach, tu też się przydało. Nie jest jednak pełne (ale i książka nie podaje wszystkich szczegółów) i ostrzegam – zdradza treść. Ale może komuś ułatwi czytanie.

Szkic drzewa genealogicznego Jacka Dehnela i jego Babci - Lali

Szkic drzewa genealogicznego Jacka Dehnela i jego Babci – Lali

Lala – Jacek Dehnel, wyd. W.A.B.,  seria Archipelagi

Ocena Joan: 9/10

Ocena Joan: 9/10

Ten wpis został opublikowany w kategorii Przeczytane 2013 i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *