Książki i ludzie – Rozmowy Barbary N. Łopieńskiej

Książki i ludzie - tak mogły wyglądać biblioteki rozmówców Barbary Łopieńskiej

Książki i ludzie

Nie powinnam tej książki czytać po tym, jak przeczytałam Feng shui – jak pozbyć się bałaganu ze swojego życia. Rozmowy Barbary Łopieńskiej dotyczą książek w dużych ilościach – posiadanych, czytanych, używanych, pożyczanych, poszukiwanych, ulubionych, oddawanych itp. – o tym, jak zajmują (czasem dość zachłannie) przestrzeń oraz o stosunku rozmówców do nich. Rozmówcami zaś są głównie osoby pracujące ze słowem – poeci, prozaicy, eseiści, tłumacze, historycy, reportażyści. Patrząc na nich w całości, tworzą jednak grupę dosyć jednorodną, podejście do książek mają podobne, biblioteki pełnią u nich funkcje głównie użytkowe, są narzędziem pracy, zdarza im się wymykać spod kontroli. Mało kto z odpytywanych czyta beletrystykę, kryminałami prawie wszyscy gardzą, ulubionymi autorami niemal wszystkich są Proust i Tomasz Mann.

Po lekturze naszła mnie taka refleksja, czytając jak pieczołowicie budowali swoje cenne księgozbiory, jak o nie drżeli, jak gromadzili tysiące książek, licząc, że kiedyś je wszystkie przeczytają, jak nie potrafili pożyczać i jak książki zajmowały każdą wolną przestrzeń w ich domach, nie zostawiając czasem nawet miejsca na położenie kartki papieru, a co dopiero na podejmowanie gości… czy było warto żyć w takich warunkach? w wiecznym bałaganie? w stosach książek, papierów, wycinków i zapewne kurzu? i co się z tymi księgozbiorami dzieje teraz? przecież większość rozmówców, z autorką włącznie, już odeszła (rozmowy przeprowadzono w latach 1990.).

Niedoścignionym wzorem dla mnie pozostaje więc skrzyżowanie Ireny Szymańskiej, której przeczytanie 200-300 stron zajmowało nie więcej niż 2 godziny, a „wszystko, co przeczytała, pamiętała, więc książka raz przeczytana i zapamiętana była jej już niepotrzebna” oraz „wyrzucaczki” Zofii Chądzyńskiej, która wyrzucała wszystko – listy, papiery, zdjęcia, a i książki bardziej rozdawała, niż zbierała, bo nie chciała, żeby „było po niej dużo kramu”. Niestety, póki co ani szybko nie czytam, ani za długo nie pamiętam, co czytałam, ani wyrzucać nie potrafię. Ale się uczę :) Coraz częściej sięgam też do wersji elektronicznych książek, zwłaszcza takich jak ta, których nie sposób już znaleźć, a warto poznać, nawet jeśli niekoniecznie trzeba je posiadać.

Ocena Joan: 6/10

Ocena Joan: 6/10

Ten wpis został opublikowany w kategorii Przeczytane 2012 i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *