Zawsze byłam fanką Agathy Christie, zagadek kryminalnych i bohaterów jej powieści – Miss Marple i Herkulesa Poirot, czytanych zresztą treningowo w różnych językach. Tym razem postanowiłam poznać, jaka była ona. Autobiografię pisze jako ponad 70-letnia kobieta, a zadziwia jak wiele szczegółów, nazwisk i wydarzeń pamięta z dzieciństwa i wczesnej młodości przypadającej na przełom wieków XIX i XX. Czasy powojenne, w tym wykopaliska prowadzone przez jej drugiego męża, któremu dzielnie asystowała, zajmują znacznie więcej lat jej życia niż stron w książce.
Christie pisze barwnie, ciekawie, mimo że nie zdradza wszystkich szczegółów ze swego życia, na przykład pomija milczeniem swoje tajemnicze zniknięcie. Z kart książki przebija osoba otwarta na ludzi, a jednocześnie nieśmiała; uzdolniona, odważna, samodzielna, z optymizmem podchodząca do życia, jak sama mówi o sobie „przyjmująca rzeczy takimi, jakie są”. Podróżowała po całym świecie. Może trochę dziwić, że w związku z tymi podróżami na wiele miesięcy rozstawała się z małą córeczką, ale widać takie były czasy… Wspomina jedynie o niektórych swoich książkach, o tym jak powstawały, z czego czerpała inspirację i jakie życiowe doświadczenia się jej przydawały (np. praca w aptece bardzo się przydała do poznania trucizn różnego rodzaju, którymi zdarzało się jej uśmiercać bohaterów).
Autobiografię Christie czytywałam niewielkimi kawałkami przez parę miesięcy, ale przerwy w niczym jej nie szkodziły. Jedynie przy tłumaczeniu miałam czasem wątpliwości, zwłaszcza że od tak ładnie wydanej pozycji oczekuję niemal wzorcowej bezbłędności. A tu na przykład Middle East przetłumaczony jako Środkowy Wschód… Imię też wolę w wersji oryginalnej i chyba bardziej u nas utrwalonej (Agatha zamiast Agaty), ale niech niedociągnięcia redakcyjne nie odbierają wartości pierwowzorowi. Polecam miłośnikom jej twórczości i nie tylko.