Joan w obrazie

Niniejsza galeryjka musiała przejść przez sieć samoograniczeń. Postanowiłam zamieścić w niej jedynie fotki, które lubię, które budzą pewne wspomnienia i na których… jest głównie Joan, stąd i nazwa – Joan w obrazie ;) W końcu nie wszyscy muszą sobie życzyć publicznie się na jakichś stronach pojawiać.

Poniżej garstka obrazków z ostatnich kilkunastu lat, która ani nie jest moim życiorysem, ani – mam nadzieję – nie zdradza za wiele :) Z każdego roku wybieram jedno zdjęcie, które najbardziej mi się z danym czasem kojarzy, wnosi coś nowego albo jest po prostu fotką, którą lubię :)


Joan - niespełniona iberystka w Barcelonie

Joan – niespełniona iberystka w Barcelonie

W 2013 roku zachwyciła mnie Barcelona i z miejsca awansowała na ulubioną aglomerację, detronizując Paryż. Spodobała mi się jej energia, przestrzeń, przyjaźni ludzie, sztuka, jedzenie… ech, długo by wymieniać. Przypominała mi nieco dużą Gdynię ;) Jedynym jej mankamentem było to, że na nic się zdały lata nauki hiszpańskiego, bo tam mówią po… katalońsku. Nie sądziłam, że aż tak.


Joan ogrodniczka vel arborystka ;)

Joan ogrodniczka vel arborystka ;)

Kiedyś przycinanie drzew było nużącym wiosennym obowiązkiem, a od paru lat bardzo to polubiłam, odnalazłam swoje powołanie i potrzebę podtrzymania rodzinnych tradycji. Ulubionym narzędziem stał się odpowiedni sekator, a największą frajdę sprawia, gdy potem widzę je owocujące…

Wiosną 2012 roku, zapominając o lęku wysokości, wspięłam się na dobre parę metrów (drabina  skończyła się po 4 ;) i przycięłam wybujały czubek ponad 50-letniej jabłoni, którego nikt wcześniej nie był w stanie sięgnąć. Jabłka w typie szarej renety były przepyszne. Śliwa obok po moim dwukrotnym cięciu zaowocowała rok później po raz pierwszy od… 20 lat. Ha! :) Tu i tu efekty cięć.


Joan marzycielka

Joan marzycielka

W 2011 roku zobaczyłam pewne zdjęcie zrobione na plaży Zanzibaru… i zamarzyło mi się pojechać w podobne miejsce i zrobić sobie podobną fotkę.

Nieoczekiwanie okazało się, że marzenia mogą się spełniać :) Fotkę odpowiednią zrobiłam, ale ta spodobała mi się bardziej ;)


Joan przewodniczka

Joan przewodniczka

 

Joan bywa prywatną przewodniczką odwiedzających ją gości. I bardzo lubi takie wycieczki :). Odwiedza wtedy miejsca mniej lub bardziej znane, w które sama bez okazji rzadziej zagląda (zakres według zainteresowań wycieczkowiczów – od Trójmiasta po Hel i Łebę ;).
A wycieczkowicze czasem fotografują tubylców ;)

Tu w 2010 roku przed gdyńską, paskudnie odmalowaną fontanną. W zimowe noce prezentuje się o wiele atrakcyjniej, pięknie oświetlona…

 


Joan neocyklistka

Joan neocyklistka

 

Joan w 2009 roku postanowiła sobie przypomnieć po latach, co to jest rower i dlaczego jest taki fajny. W tak piękne okoliczności przyrody inaczej by pewnie nie trafiła. A potem tęskniła do tego widoku i zapachu majowego rzepaku…


Joan kociara

Joan kociara

 

Joan właściwie wolała psy. I nie planowała przygarniać jakiegokolwiek zwierzaka, a zwłaszcza kota. Ale podobno koty same wybierają sobie właścicieli. Lulka też pojawiła się w odpowiednim momencie, choć niespodziewanie – czekała na przystanku jako małe kocię. Przez zbieg okoliczności została i bardzo pomogła. Mądre, mruczące stworzenie.

Tu w 2008 r. – kocię znacznie urosło ;)


Joan milonguera

Joan milonguera

Tango argentino kręci się w moim życiu od początku 2004 roku. Czasem z różnych powodów odpuszczane, jednak powroty sprawiają mi jednakową frajdę. To zresztą widać ;) Tu pod koniec 2007 r. (nie da się tanga w pojedynkę tańczyć, żeby fotka indywidualna była..;)

Fot. by Jerzy Nowak :) – znalazło się też w 2010 na autorskim tangowym kalendarzu


Joan elegantka

Joan elegantka

 

Dla wyrównania wizerunku, Joan ubiera się nie tylko na sportowo. Jak trzeba, występuje w wersji eleganckiej. Ale tylko jak trzeba ;)

Jedno z pierwszych zdjęć roku 2006, na sylwestrowo-noworocznym weselu ;)
Jak widać, nawet na weselach, późną  nocą, przytomność umysłu zachowuje ;)


Joan szalejąca

Joan szalejąca

 

Joan od początku 2003 roku dość intensywnie dansowała do różnej muzyki – salsowej, tangowej, orientalnej tudzież podskokowej (zgodnie z ideą – na Nowy Rok nauka nowego tańca ;). Żałuję jedynie, że tak późno odkryłam, iż mogę i nawet trochę umiem tańczyć ;)

Rok 2005 rozpoczął się tanecznie paroma imprezkami, wśród których największą furorę zrobił inspirowany filmem Oliwood (w Oliwie impreza miała miejsce).
W załączeniu Joan jako Natalie – blond Aniołek ze świty Charlie’ego ;)

 


Joan mająca argumenty ;)

Joan mająca argumenty ;)

 

Jesień 2004 – wyjazd na seminarium z halabardy do podłódzkich Lisic. Lubię tę fotkę, tak jak i halabardę polubiłam – to fajne uczucie, gdy ma się solidne argumenty ;) No i szczególnie panowie z jakimś takim większym respektem się odnoszą ;D


Joan ninja

Joan ninja

 

W ramach ćwiczenia formy lato 2003 spędziłam m.in. na bieganiu z kijem (znaczy włócznią ;) po lesie i pustkowych plażach. Wspaniały relaks, pod warunkiem, że jest ładna pogoda i ma się gdzie ćwiczyć :)


Joan dobra wróżka? ;)

Joan dobra wróżka? ;)

 

To zdjęcie przypomina mi ciepłe lato 2002 roku i krótkie wycieczki po okolicy, przy okazji obwożenia gości. Odrobina beztroski podczas paru dni leniuchowania. Kto powiedział, że trzeba gdzieś wyjeżdżać, żeby sobie zrobić fotkę? ;)


Magiczny krasnal.. bez Joan

Magiczny krasnal.. bez Joan

 

Nie pamiętam, abym aż tak się wzruszyła na widok fotki. Dostałam takie trzy, z okazji urodzin w 2001 roku, dla przypomnienia miejsc, w których spędziłam trochę czasu. Ktoś, kto bardzo lubi robić niespodzianki i należy do zamierającego gatunku wysyłających zwykłe kartki pocztowe zamiast e-maili, wziął pod pachę krasnala z ogrodu rodziców i zaniósł go w miejsca mi znane, a jakże odległe… Tylko po to, aby go tam uwiecznić polaroidem i pokazać, jak tam jest beze mnie…
Merci D., c’était un cadeau superb :)


Joan krążownik stoków ;)

Joan krążownik stoków ;)

 

Joan lubi narty. A może Francję? ;) Zamiast wszystkich fotek jedna wystarczy – nie zmieniam co roku narciarskich kreacji, jeżdżę (choć ostatnio coraz rzadziej) w parę miejsc, które lubię, czasem tylko znajomi trochę się zmieniają, ale tego na indywidualnych fotkach nie widać ;) Więc generalnie zdjęcia z roku 1996 niewiele się różniły od tych z 2003 (może jedynie nie byłam już tak ośnieżona jak po „papuliakach” z początków ;).

Ta akurat pochodzi z lutego 2000 r.


Joan wodna

Joan wodna

 

To zdjęcie kojarzy mi się z marzeniami o przyszłości, poczuciem wolności i takim szczęściem, jakie się czuje czasem na ciepłym wietrze…

Nad pięknym modrym Dunajem, lipiec 1999.


Joan nadmorska

Joan nadmorska

Bardzo lubię tę fotkę, miłe wspomnienia budzi, więc była motywem przewodnim moich stron przez kolejnych parę lat, aż do obecnej wersji. Jestem związana z Trójmiastem i nawet jeśli mnie gdzieś pogna, to jak na razie ciągle tu wracam.

Zdjęcie oczywiście nie jest fotomontażem, takie drzwi stały wówczas (1998 r.) na orłowskiej plaży, wtedy jeszcze szerokiej w tym miejscu, a była to… dekoracja teatralna. Dobrze też oddają otwartość gdynian. Oglądanie spektakli w deszczu czy przy księżycu, z wykorzystaniem ognia, piasku, wody… Polecam serdecznie. Teraz Scena Letnia Teatru Miejskiego w Gdyni przeniosła się bardziej  w stronę Sopotu.


Joan traperka ;)

Joan wbrew pozorom wcale nie lubi chodzić po górach :) No chyba że są w pobliżu i ktoś ją bardzo namówi ;) Wtedy nawet czasem jej się podoba. Znaczy górskie widoki podobają się prawie zawsze, z kolei chodzenie prawie nigdy ;)
Czerwiec 1997 r. w regionie, w którym robią jeden z moich ulubionych serów ;)


Joan cyklistka

Joan cyklistka

Z roku 1996 mam wiele miłych wspomnień, działo się wtedy…
Joan dała się m.in. wyciągnąć na 35 km wycieczkę rowerową górami i dolinami, mimo że na rowerze nie jeździła od wieków i nigdy wcześniej nie używała przerzutek ;). Potem z rozpędu poszła jeszcze na 2h lekcji tenisa, no a potem… była chora przez dwa tygodnie ;), bo od tych zaśnieżonych gór w oddali wiało październikowym chłodem, a organizm zgłupiał od nadmiaru wrażeń ;)


Joan światowa

Joan światowa

 

Były czasy, kiedy moje Prywatne Strony witały odwiedzających tą właśnie fotką, w wersji czarno-białej, bo kolorowego skanera nie było w zasięgu… Co ciekawe, niemal wszyscy byli przekonani, że fotka pochodzi z Paryża :) Przecież w takich proporcjach i ujęciu nie dałoby się tam jej zrobić! ;0 Nie jest to też fotomontaż – wtedy nie potrafiłam takich rzeczy ;)

Lato 1994 (jej, ależ ten czas leci..)